Niepodległa 1918 – 2018

Tekst i zdjęcia: BEATA SZKARADZIŃSKA

Józef Gacek z Szaflar – bojownik o odzyskanie przez Polskę Niepodległości w 1918 roku

Miał 18 lat, gdy z rodzinnych Szaflar w 1914 roku za cesarza Austrii wyruszył na  wojnę światową, wrócił po czterech latach w 1918 roku już do nowej rzeczywistości, do Odrodzonej Polski. Józef Gacek lata potem został odznaczony „Krzyżem Niepodległości” za pracę w dziele odzyskania Niepodległości zarządzeniem Prezydenta Ignacego Mościckiego. Krzyż i dołączone do niego dokumenty do dziś, w tym samym drewnianym kuferku z którym przed ponad 100 laty wyruszył na wojnę z Podhala,  przechowują z pieczołowitością jego wnuki.

Miałem 36 lat, jak w 1981 roku umarł mój dziadek. Urodził się 5 lipca 1885 roku, a zmarł 12 lipca 1981 roku – mówi Andrzej Gacek, wnuk bojownika o niepodległość – tak bowiem czytamy na Krzyżu Niepodległości. Dziadka pamięta i o 10 lat młodsza jego siostra Maria Ochalik. – To był bardzo dobry człowiek, łagodny, nigdy się nie denerwował,  nigdy nie miał żadnej sprzeczki.  Był bardzo opiekuńczy, zawsze na mnie czekał, jak wracałam z pracy, pytał, jak było. Prowadził gazdówkę, bo mieliśmy 5 ha pola.  Zawsze pierwszy wstawał i szedł do szopy do krów.

Józef Gacek do wojska poszedł jako 18 – latek od razu do Włoch, był w Chorwacji. – O wojnie niewiele wiemy, nie wiemy gdzie służył… Wnukom nie chciał mówić o okropności wojny. Zawsze mi mówił: nawet się mnie nie pytaj… – mówi wnuk bohatera Andrzej Gacek.  – Opowiedział mi jednak raz, że to co było w okopach, to było niesamowite, nie do uwierzenia, żołnierze dostawali gangrenę i nawet całe stopy, nogi im odpadały…

Znam też taką historię o dziadku Józefie, opowiedział mój tata Stanisław, który mając 96 lat, zmarł w ubiegłym roku – kontynuuje opowieść Andrzej.  – Był on jedynym synem mojego dziadka Stanisława i jego żony Anny z domu Kamińskiej. Chłopcze  – mówił do mnie wtedy mój tata – dziadek mi opowiedział kiedyś, że jak byli z wojskiem w Chorwacji, to wszyscy żołnierze byli tak bardzo głodni, że jak zobaczyli winogrona dosłownie się na nie rzucili. Ci co jedli potem dostali mocnej biegunki. Bardzo dużo ich wtedy umarło… Nasz dziadek nie jadł, bo wiedział z domu, że jak na pusty żołądek zje te winogrona to może się to źle skończyć…

Na szczęście na tej samej wojnie był drugi dziadek  pana Andrzeja, jego siostry Marii i ich braci Józefa i Stanisława. – To ciekawa historia. Nasz dziadek Gacek i dziadek Kamiński, tata naszej mamy, spotkali się wtedy na wojnie w 1917 roku i nawet nie przypuszczali pewnie, że zostaną bliską  rodziną – teściami – wspomina pani Maria. Podkreśla, że tak, jak dziadek Gacek nie chciał mówić o wojnie, to z kolei dziadek Kamiński pisał sobie pamiętniki na obu wojnach. – To w nim jest opis spotkania obu naszych  dziadków. Pod datą 4 czerwca 1917 roku dziadek Kamiński między innymi zapisał: „ … w tym samym czasie przez Węgry zdążał jeszcze jeden transport, w tym kierunku, co inny. Wiózł on zapasowy „marszbatalion” do 20. Pułku. Byli w nim przeważnie osiemnastolatkowie z powiatów: sądeckiego, limanowskiego i nowotarskiego.  Górale. Z Szaflarzan: Gacek, Sarniczek, Brzyszkowski. Cieszyli się chłopcy, kiedyśmy się spotkali taka daleko od naszych gór i rodzin.” 

Pan Andrzej dodaje, że dziadek Wojciech Kamiński był wójtem, a na wojnie był sanitariuszem. Czy on miał jakiś medal, tego już rodzina nie wie… – Mój tata, jeszcze jak żył, opiekował ten drewniany kuferek dziadka. Mówił zawsze, że dziadek wyruszył z nim na wojnę w 1914 roku i z nim wrócił w 1918 roku. Pewnie miał w nim jakieś ubrania, nie wiemy. Pewnie też był on gdzieś przechowywany w czasie wojny w jakiś koszarach, garnizonie, że dziadek z nim wrócił po tej wojnie na której przeszedł pół Europy…

***

Po latach w II Rzeczpospolitej nagrodzono walczących o odzyskanie niepodległości. Ustanowiono rozporządzeniem Prezydenta RP „O Krzyżu i Medalu Niepodległości” z dnia 29 października 1930 roku specjalne odznaczenia: Krzyż i Medal Niepodległości. Odznaczenia te miały na celu uhonorowanie osób,  „które zasłużyły się czynnie dla niepodległości Polski w okresie przed wojną światową lub podczas jej trwania oraz w okresie walk orężnych polskich w latach 1918-1921, z wyjątkiem wojny polsko – rosyjskiej na obszarze Polski”. Inicjatywa ustanowienia odznaczenia Krzyż Niepodległości pojawiła się jednak jeszcze w 1928, na wniosek żony Józefa Piłsudskiego  – Aleksandry. Inicjatywa spotkała się z poparciem wojska. Końcem listopada 1928 roku gen. Kazimierz Sosnkowski zwrócił się do Prezydenta Ignacego Mościckiego i premiera Kazimierza Bartla z wnioskiem o inicjatywie, która ma na celu: naprawienia krzywd, jakie spotkały liczne rzesze zasłużonych w pracy nad zdobyciem niepodległości, a pominiętych w dotychczasowych listach odznaczeniowych Orderu Odrodzenia Polski”.

I tak już 18 grudnia tego samego roku powstała tzw. Główna Komisja Odznaczeniowa, której celem było przygotowanie list osób, które miały otrzymać nowe odznaczenia. W jej skład weszli: Aleksandra Piłsudska, jako przewodnicząca oraz: gen. Kazimierz Sosnkowski, gen. Edward Rydz – Śmigły, płk. Jan Kołłątaj – Srzednicki, ppłk. Aleksander Prystor, ppłk Wacław Jędrzejewicz, mjr. Ignacy Junosza-Drewnowski oraz posłowie: ppłk. Adolf Maciesza, płk. Walery Sławek, płk. Adam Koc. Później dołączono jeszcze por. Franciszka Sakowskiego i Biura Kapituły Virtuti Militari.

Jak wyglądało nadanie odznaczenia? Odznaczenie to nadawał sam Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Osobę do odznaczenia przedstawiał mu Premier na podstawie wniosków Komitetu Krzyża i Medalu Niepodległości. Ukonstytuował się on 7 listopada 1930 roku. W jego składzie było dziesięć pierwszych osób wyróżnionych Krzyżem Niepodległości, a więc: Józef Piłsudski, jako przewodniczący, jego żona Aleksandra, jako wiceprzewodnicząca oraz: Walery Sławek też wiceprzewodniczący, Wacław Jędrzejewicz, jako sekretarz generalny, Aleksander Prystor, Kazimierz Sosnkowski, Edward Rydz-Śmigły, Julian Stachiewicz, Adam Koc i Jan Kołłątaj-Srzednicki. Po śmierci: Juliana Stachiewicza (20 września 1934 r.) oraz Józefa Piłsudskiego (12 maja 1935 r.), Komitet uzupełnił w czerwcu 1935 r. swój skład o: gen. bryg. Mieczysława Dąbkowskiego oraz płk. dypl. rez. Bolesława Świdzińskiego.

To właśnie tym Krzyżem został uhonorowany Józef Gacek. W dokumencie, który otrzymał wraz z krzyżem i dołączoną do niego specjalną legitymacją czytamy: „Przewodniczący komitetu Krzyża i medalu niepodległości czyni wiadomem, że  zarządzeniem Pana Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 16 marca 1937 roku Józef Gacek został odznaczony „Krzyżem Niepodległości” za pracę w dziele odzyskania niepodległości.”

Dziadek wtedy otrzymał też specjalną emeryturę, ale dostał ją tylko raz, bo wybuchła kolejna wojną – wspomina wnuk Andrzej. Dodaje, że ojciec  opowiadał mu też dwie historie związane z dziadkiem już z II wojny światowej. Jedna była związana z Niemcami, druga z Ruskimi. – Jak dziadek dowiedział się, że Niemcy chcą zabierać konie, zabrał naszego i powędrował z nim aż do Leśnicy, tam mieliśmy też pola i stodołę. Z koniem przesiedział tam dwa tygodnie. Z kolei, gdy mnie chrzczono jesienią 1944 roku, bo się wtedy urodziłem, dziadek dał Ruskim 2 flaszki bimbru… Oni wtedy się dowiedzieli, że są chrzciny, to i musi być bimber… Nie chciał kłopotu na chrzcinach.